Nowiutki duży basen kąpielowy. Ledwie rozpoczęto jego użytkowanie a jesienią i zimą
rozpoczęły się pierwsze problemy: na kąpiących się kapały ... lodowate duże krople wody! Ponieważ
krople miały temperaturę zaledwie kilku stopni C, to ich nagły dotyk na rozgrzanej skórze wywoływał szok termiczny! Dodatkowo, impet kropel był
duży, bo spadały z wysokości kilkunastu i więcej metrów. W efekcie, basen zamknięto i złożono
reklamację do generalnego wykonawcy.
Ślady po skroplinach na dźwigarach drewnianych. Jerzy Zembrowski
Strefa kondensacji pary wodnej. Jerzy Zembrowski
Strefa kondensacji pary wodnej. Jerzy Zembrowski
Strefa kondensacji pary wodnej. Jerzy Zembrowski
Ślady po skroplinach. Jerzy Zembrowski
Zalewane były także pomosty na antresoli wokół niecki basenowej. Jerzy Zembrowski
Trybuny dla widowni zostały zaprojektowane i wykonane jako żelbetowe grubości 12-18 cm.
Wykonawcy zbagatelizowali konieczność wykonania wymaganej fizyką otuliny betonowej wokół stali
zbrojeniowej. Nie zwrócił też na to uwagi Kierownik Budowy ani Inspektor Nadzoru Inwestorskiego. Skutkiem tego, po
osiemnastu latach, doszło do karbonatyzacji betonu obejmującej całą grubość płyty.
Widok trybun od spodu, gdzie miała być otulina grubości 2 cm. Jerzy Zembrowski
Wykonawca zatuszował fuszerkę otynkowaniem płyty. Jerzy Zembrowski
Inwestor przez kilka lat sam "walczył" z przeciekającym balkonem. W końcu się poddał i
wezwał fachowca. Ten skuł wszystkie warstwy aż do płyty, potem wykonał je na nowo. Na płycie położył
papę, wylał beton grubości 5 cm ze spadkiem i przykleił płytki mrozoodporne klejem mrozoodpornym i
wypełnił fugą też mrozoodporną. Jak obiecał, tak zrobił.
Dwa lata później, objawy przeciekania się powtórzyły. Wezwany w ramach reklamacji
wykonawca skuł płytki i za namową znajomego inżyniera budownictwa, na wylewce betonowej najpierw
położył hydroizolację mineralną a na to przykleił płytki i je zafugował. Minęły kolejne 2 lata,
niestety, balkon znowu pokazał te same objawy.
Dodatkowo, pokazały się potężne rdzawe zacieki i wykwity pod płytą balkonu i na ścianie
domu.
Widok balkonu trzy lata po ostatnim remoncie. Jerzy Zembrowski
Tym
razem przykład nie tyle błędów i usterek budowlanych, co błędów w zarządzaniu obiektem bądź co bądź
- zabytkowym. Budynek kasyna wzniesiono w roku 1890 z przeznaczeniem na cele wojskowe. Od czasów
zakończenia II wojny światowej budynek znajdował się pod zarządem wojskowym. Niestety, żaden
zarządca nie wykazał nawet elementarnej dbałości o obiekt zabytkowy. Owszem, użytkowano go, aż do
czasu, gdy powstało zagrożenie katastrofą czyli zawaleniem.
Zniszczenia w strefie cokołowej. Jerzy Zembrowski
W narożu kiedyś była miedziana rura spustowa z rynien. Jerzy Zembrowski
Fundamenty w stanie skrajnej destrukcji. Jerzy Zembrowski
Współczesna rura spustowa w ostatnim stadium zniszczenia. Jerzy Zembrowski
Spękania ścian nośnych spowodowane destrukcją fundamentów. Jerzy Zembrowski
Po rynnach zostały tylko wspomnienia. Jerzy Zembrowski
Spękania ścian w miejscu podparcia belek stalowych. Jerzy Zembrowski
Zielony dach - samoistnie, a nie celowo. Jerzy Zembrowski
Przykład beztroski wykonawcy. Wprawdzie na pewne usprawiedliwienie można przypisać fakt,
iż mur był wykonywano ok. 40 lat temu, ale z wilgocią mamy do
czynienia od wieków - o czym każdy wykonawca wiedzieć powinien - ówczesny także.
Przykład
kompletnej bezmyślności wykonawcy - powielającego błąd w projekcie. W budynku wielorodzinnym
zaprojektowano garaż nadziemny (ze względu na podmokły teren), ale przewidziano wokół ścian
zewnętrznych obsypanie ziemią do ok. połowy wysokości - uzyskując miejsce dla składowania ziemi
wydobytej z wykopów. Powstała w ten sposób skarpa na zieleń. Przy okazji, zabezpieczono się przed
przemarzaniem gruntu na poziomie posadowienia ścian fundamentowych.
Minęło zaledwie 18 miesięcy i .....
Widok ścian garażu od strony wnętrza po 18 miesiącach. Jerzy Zembrowski
Zbliżenie na zniszczenia. Jerzy Zembrowski
Zawilgocenia i wykwity sięgają wysokości 1,6 m od posadzki garażu. Jerzy Zembrowski
Wystarczył zaledwie rok eksploatacji nowego dużego budynku wielorodzinnego z garażami
podziemnymi, nad którymi zaprojektowano i wykonano dach zielony, gdy pokazały się takie oto
efekty.
Zacieki oraz skutek nieskutecznych doraźnych napraw szpachlowania ponoć wodoszczelną masą szpachlową. Jerzy Zembrowski
Zacieki w obrębie uchwytów kanałów wentylacyjnych. Jerzy Zembrowski
Obraz zacieków i śladów korozji stali zbrojeniowej stropu. Jerzy Zembrowski
Zaciek w miejscu mocowania uchwytu podwieszenia instalacji rurowej. Jerzy Zembrowski
Po
pierwszym roku eksploatacji nowego wielorodzinnego budynku mieszkalnego z garażami podziemnymi,
wspólnota mieszkaniowa wniosła roszczenia reklamacyjne w stosunku do dewelopera, bowiem na poziomie
garaży - w strefie przy posadzce, pojawiły się masowe wykwity solne i odpadanie farby i tynku ścian
i słupów żelbetowych.
Ślady destrukcji ścian w strefie nad posadzką w garażu. Jerzy Zembrowski
Ślady destrukcji na słupach żelbetowych. Jerzy Zembrowski
Rok
wcześniej oddany do użytku wielorodzinny budynek mieszkalny szybko ujawnił buble budowlane. Poniżej
przedstawiam obrazek widoczny na wszystkich czterech klatkach schodowych w strefie styku z garażami
podziemnymi.
Ślady zawilgoceń i zagrzybień pod stropem klatki schodowej. Jerzy Zembrowski
Ślady przemarzania na wysokości stropu garaży stykających się ze ścianami klatki schodowej. Jerzy Zembrowski