O izoplecie w Polsce, oprócz mnie to chyba tylko dwie osoby piszą. W
krajach, gdzie fizyka budowli jest "normalnością", używa się jej dość często, ponieważ to niezwykle
ważne pojęcie. Otóż, podczas sporządzania analiz cieplno-wilgotnościowych przy projektowaniu
budynków, wiedząc, że zachodzi zjawisko dyfuzji pary wodnej, szukamy takich własności cieplnych i
oporów dyfuzyjnych wobec pary wodnej poszczególnych warstw przegród, by wykluczyć w warstwach
kondensację pary wodnej. Jeśli się nie udaje, to szukamy rozwiązania warstw, by zmniejszyć zjawisko
kondensacji do absolutnego minimum (patrz: rozdział 1.4.7. w książce). Jednak to za mało,
by ocenić, że dany układ warstw jest poprawnie zaprojektowany, tj. że nie wywoła kondensacji pary
wodnej na ... powierzchni skrajnej czyli elewacji - podczas normalnej eksploatacji budynku w danych
warunkach rzeczywistych. Dlaczego?
Wielu
sądzi, że beton jest materiałem niezniszczalnym - czyli wiecznym. O ile taki mit można zrozumieć
wśród zwykłych zjadaczy chleba, bo ich wiedza opiera się głównie na kolorowych pismach, portalach
reklamowych oraz wieściach zaczerpniętych z for internetowych, to niestety są inżynierowie
budownictwa i architekci, którzy te fałszywe informacje podzielają, a często też i
rozpowszechniają.
Przyjrzyjmy się zatem
zjawiskom i reakcjom chemicznym i fizycznym zachodzącym w betonie a dokładniej w jego komponentach,
gdy beton znajduje się poniżej poziomu terenu, np. tworząc ławy, stopy, płyty czy
fundamenty.
Mało kiedy w projektach
budowlanych spotykam poprawnie rozwiązane doprowadzenie powietrza do kominka. Jak piszę w swojej
książce, kominek (w dowolnym wydaniu) nie jest i nie może być traktowany jako podstawowe źródło ciepła
dla domu, a jedynie jako element ozdabiający wnętrze oraz dodający trochę przyjemności czucia i
patrzenia na delikatne płomienie ognia. Jednym przypomina to młodzieńcze lata przy ognisku, innych
nastraja romantycznie. Tak, czy inaczej, kominek tworzy niepowtarzalny urok wnętrza. Aby tak
było, należy poprawnie go zaprojektować i zbudować - czyli bez błędów.
W roku
2009 Tomasz Kisilewicz z Politechniki Krakowskiej (obecnie profesor) napisał:„Nowinki techniczne,
chętnie propagowane przez popularne czasopisma, łatwo trafiają do wyobraźni czytelników i mogą
czasem zastępować realny osąd sytuacji. Dużą rolę w kształtowaniu społecznej świadomości może
także odgrywać nachalny negatywny marketing, do którego sięgają niektórzy producenci materiałów
budowlanych. Powstały w ten sposób obraz funkcjonowania budynku bywa więc czasem skrzywiony,
pełen stereotypów, półprawd albo wręcz bezpodstawnych mitów”. Niemal te same słowa napisałem w
roku 2000 na łamach Kalejdoskopu Budowlanego (obecnie Builder) - piszę i wołam - także i dzisiaj.
Co
jakiś czas w kraju głośno o balkonach, które się odrywają od konstrukcji i spadają na ziemię. Od lat
balkony spadały i spadają. Spadały w Gliwicach, Zabrzu, Łodzi, Warszawie, Białymstoku, Wrocławiu i
wielu, wielu innych miastach i miasteczkach. Były i śmiertelne przypadki, jak np. w Piotrkowie
Trybunalskim, gdy runął balkon razem z młodym małżeństwem i ich dzieckiem, które zginęło. W
Białymstoku, podczas wesela na balkon wyszła na papierosa panna młoda i dwie osoby, a kiedy dołączył
pan młody, balkon się urwał i wszyscy spadli ginąc na miejscu.
Rolą
projektantów wszelkich specjalności - także architektów,jest stworzenie budynków spełniających
szereg wymagań. Podstawowym jest, by budynek spełniał oczekiwania inwestora - czyli by był
funkcjonalny. O to dba, a przynajmniej powinien dbać - architekt. Architekt dba też, by budynek był
nie tylko wkomponowany w otoczenie, ale by się czymś wyróżniał, by nie był tuzinkowy, bo architekt
boi się - jak diabeł wody święconej - sztampy i powtarzalności. Tak było, jest i będzie, bo
architekt jest bardziej artystą niż inżynierem - choć wcale nie oponuje, że przed jego tytułem
„arch” stoi „mgr inż.”. Do poszczególnych branżystów zaś należy, by konstrukcja budynku się nie
zawaliła mimo obciążeń, by było zasilenie w energie, by było odprowadzenie ścieków oraz by straż
pożarna i pogotowie miały dobry dojazd. Tyle patrząc ogólnie.
W
ostatnich latach spotykam duży fanatyzm dotyczący technologii nazywanych nie wiadomo dlaczego
„naturalnymi”. Czy cegła lub pustaki ceramiczne, wełna mineralna czy drewno, to nie są materiały
naturalne? Są, choć bardziej lub mniej przetworzone, ale oparte na surowcach naturalnych. Co różni
np. słomę, konopie, len, trociny czy glinę - uważanych za „naturalne”- od tychże? Wszystkie pochodzą
z natury, tyle że jedne są mineralne a inne organiczne. Skąd więc ten fanatyzm? Wydaje się, że
pochodzi nie z chęci mieszkania w zdrowym domu, lecz chęci zbudowania domu za przysłowiową złotówkę
i udowodnienia, że dom nie musi kosztować majątek. Są jednak też liczni zwolennicy tzw. zdrowych
domów uważający, że tylko wymienione surowce - jako podstawowy budulec - są w stanie zapewnić zdrową
formułę domu.
Aby zrozumieć
o co chodzi w wentylacji domów,mieszkań czy biur, należy przyswoić pojęcie „mikroklimat
człowieka”. Dom,mieszkanie czy biurowiec musi być tak zaprojektowany i wybudowany, by podczas
eksploatacji spełniał szereg wymagań - ogólnie nazywanych „komfortem cieplnym”. Komfort cieplny musi
być zapewniony zarówno zimą, jak i latem - tyle, że w różnych uwarunkowaniach. Zimą ma być
odpowiednio ciepło, zaś latem odpowiednio „chłodno”, choć tak naprawdę - też odpowiednio ciepło.
Mikroklimat człowieka obejmuje: temperaturę powietrza, jego wilgotność, prędkość omywania człowieka,
temperaturę otaczających powierzchni przegród (ściany, podłoga, sufit, oszklenia, meble), poziom
hałasu i wibracji, ilość tlenu w powietrzu, ilość zanieczyszczeń (aerosoli) w powietrzu, różnica
temperatur między stopami a głową, asymetria promieniowania. Dochodzą jeszcze zapach i kolor
otoczenia, ale te darujmy jako rzecz gustu.
Kiedy
się zbliża zima, jestem zwykle zasypywany pytaniami od inwestorów o poprawne postępowanie przy
wykonywaniu fundamentów o tej porze roku. Inwestorzy pytają, ponieważ są zaniepokojeni wyraźną
beztroską wykonawców, którzy wylewają beton do ław mimo, iż w dzień i w nocy temperatura spada
poniżej zera. Co ciekawe, kiedy inwestorzy zwracają uwagę, że zbliża się mróz,to słyszą zapewnienia
od wykonawców, że „zawsze tak budują i jest wszystko dobrze”.
Często
powszechnie używa się tajemniczego sformułowania, że czegoś nie wykonano lub coś wykonano - zgodnie
ze sztuką budowlaną. O ile z potocznego używania zwrotu „sztuka budowlana” nie wynika nic konkretnego, to w wielu procesach sądowych, w których
uczestniczyłem jako świadek, sędziowie jednak konkretnie odnoszą się do tego terminu - i to w
różnych odmianach: sztuka budowlana, zasady sztuki budowlanej, podstawy sztuki budowlanej itp. W
ostatnich latach, termin ten zastąpiono kolejnym, choć podobnie znaczącym: „zasady wiedzy
technicznej”. Z tymi terminami zawsze jest mnóstwo kontrowersji, a ponieważ nigdzie
nie są zdefiniowane, to są wodą na młyn dla adwokatów do interpretacji - w zależności od tego, którą
stronę reprezentują, ale też dla sędziów.