Niestety, światem rządzi pieniądz, a pieniądzem rządzi
polityka. Aby polityka była skuteczna, uruchomiono oddziaływanie na społeczeństwa za pomocą
propagandy. Najsilniejszą formą propagandy są media, bo człowiek lubi jak się coś rusza - w dodatku
na kolorowo. Dlatego, ten kto ma media, ten ma władzę. Obecnie w świecie są dwa modele rządzenia:
dyktatura jednostki (władza w jednych rękach) albo dyktatura demokracji (władza w rękach pewnej
grupy oligarchów). W pierwszym modelu władzę utrzymuje się zamordyzmem siłowym, w drugim modelu
władzę utrzymuje się terroryzmem mediów pod szczytnymi sztandarami „demokracji, wolności słowa i
przekonań, swobody przemieszczania ludzi i kapitału”. O ile
pierwszy model dotyczy społeczeństw o niskim poziomie edukacji (dlatego hamuje się tam edukację), to
drugi model z uwagi na wysoki poziom edukacji polega na wyjaławianiu społeczeństwa z rozumowania
(dlatego ukierunkowuje się myślenie mediami). Media wytyczają poglądy polityczne, moralne i
kulturowe. Media kreują opinie. Wszystko po to, by możliwie najsilniej sterować społeczeństwem, by
... realizować interesy grupy oligarchów (jawnych i ukrytych). Jak wiemy, nie ma i nie będzie
demokracji, bo społeczeństwo służy tylko do oddania głosu podczas wyborów czy referendum, a potem
wyborcy nie mają już prawa odwołania wybrańców - co najwyżej mogą oddać ich pod sąd, ale sędziowie
to też ludzie, a nie bogowie. Wolności słowa nie ma i nie będzie, bo wolność oznacza anarchię, a tej
żadna władza nie zniesie. Wolnych przekonań też nie ma i nie będzie, bo jak wiemy „większość ma
rację”, więc przekonania większości są modelem, zaś mniejszości tępione. Swobody przepływu ludzi nie
ma i nie będzie, bo ludzie są potrzebni do pracy, więc przepływem się steruje - oczywiście z
ukrycia. Swobody przepływu kapitału też nie ma i nie będzie, bo za kapitałem stoją właściciele, a ci
inwestują, by zarobić a nie by pomagać żyć innym, więc inwestują tam, gdzie zarobi się najwięcej.
Społeczeństwami rządzą
oba modele władzy. W pierwszym - nikt nie słucha głosu ludu, bo ten głosu mieć nie może, a jak chce
mieć, to trafia do lochów lub kończy żywot. W drugim modelu władzy - oligarchowie poprzez media
sterują głosem ludu. Ponieważ oligarchowie mają kapitał, to zalegalizowano lobbing, by móc
oficjalnie sterować opinią ludu. Dlatego, wpojono nic nie znaczące slogany, że CO2
powoduje ocieplenie klimatu, że CO2 niszczy nasz klimat, że spalanie węgla tworzy
CO2 i smog, że smog zabija ludzi itd. itp.
Dlaczego tak jest? Powodem jest fakt, iż odnawialne
źródła energii może produkować wiele tysięcy firm co daje zarobić lobbystom, i ... właścicielom tych
firm. Natomiast elektrownie jądrowe, może tworzyć najwyżej kilka firm na świecie, a te nie
potrzebują lobbystów, bo nie mają konkurencji. W efekcie, oligarchowie w kilku najbogatszych
państwach poprzez media wytworzyli pogląd, że elektrownie jądrowe są „be”. Suto opłacone organizacje
„ekologiczne” potęgują ten pogląd - w dodatku skutecznie strasząc mieszkańców okolic, gdzie ma
stanąć elektrownia jądrowa. Autor w/w publikacji
ujawnia pilnie ukrywaną tajemnicę, że w Niemczech od czasu rozpoczęcia akcji likwidacji elektrowni
jądrowych na rzecz OZE, silnie wzrosła cena energii elektrycznej i cieplnej. To samo dzieje się we
Francji, która dotąd opierała się w 98% na elektrowniach jądrowych, a za naciskiem Niemiec zaczęła
wprowadzać OZE i ... od razu mocno wzrosła cena en. elektrycznej. Mimo to, lobby nadal głosi o
celowości stosowania OZE. Aby odwrócić uwagę,
głosi się, że OZE jest ekologiczne i polepsza zdrowie ludu. Zataja się fakt, iż do wytworzenia
paneli fotowoltaicznych, wiatraków czy paneli słonecznych używa się setki razy więcej energii niż ją
wytwarza tymi urządzeniami. Że czas życia tych urządzeń wynosi zaledwie 20-25 lat, a potem koszt
utylizacji „zdrowych” OZE jest gigantyczny. Zataja się fakt, iż biopaliwa do spalenia potrzebują
tlenu - czym zmniejsza się jego ilość w atmosferze Ziemi. Ba, pracuje się nad pozyskiwaniem wodoru z
wody, by spalać go i napędzać silniki - mimo, iż wody coraz mniej i doskwiera susza. Zataja, że
podczas spalania drewna, pelletu, trzciny i słomy wytwarza się gigantyczną ilość CO2, ale
woła się że CO2 to wynik spalania węgla. Zataja się fakt, że 1000 razy szybciej spala się
biopaliwa niż one wyrastają, by je spalić. Zataja się, że dzięki temu w tempie ekspresowym niszczy
się środowisko, bo brakuje tlenu, bo spalone rośliny nie zamienią już CO2 na tlen w nocy.
Zatem zwiększa się ilość CO2 - zarówno podczas spalania tych biopaliw, jak też nie
pozwalając na regeneracyjne działanie spalonej przecież zieleni. Zieleń
niszczymy także poprzez budowę osiedli, dróg, autostrad i parkingów. Materiały do budowy dachów
zielonych są drogie, więc dachów zielonych buduje się mikroskopijnie mało. Deweloperzy omijają WT
obowiązku wytworzenia powierzchni biologicznie czynnej, bo ona jest, ale tylko w projekcie do
uzyskania pozwolenia na budowę. Znam setki przypadków, gdzie zaprojektowano powierzchnię
biologicznie czynną, którą po oddaniu budynków do użytku - zamieniono na ... parkingi - ku uciesze
zresztą mieszkańców i użytkowników, bo mają gdzie parkować auta. GUNB nie sprawdza czy dachy zielone
są zielone podczas eksploatacji budynków, a deweloperzy skrzętnie dla zysku zabudowują niemal 100%
powierzchni działek. Huczy się medialnie, że
CO2 jest przyczyną ocieplenia klimatu i anomalii pogodowych, że spalanie węgla jest
przyczyną smogu. Pomija się, że elektrownie i miliardy aut wytwarzają tysiące razy więcej smogu niż
piece i kotły razem wzięte. Niby mamy ograniczać ilość CO2, ale w każdym niemal domu
jednorodzinnym projektuje się kominek do spalania drewna! Dla przypomnienia podam, że 60-70 lat temu
w całym kraju w 100% domów i kotłowni osiedlowych używano pieców i kotłów spalających węgiel i koks.
Wtedy smogu nie było! Dzisiaj mamy smog, mimo iż tylko 15% domów używa pieców i kotłów na węgiel.
Żeby pokierować opinią ludu, w telewizji pokazuje się otwierany piec i spalany węgiel, ale nie
pokazuje się zbliżenia na rury wydechowe aut zimą - szczególnie na drogie i dużej mocy auta i TIR-y.
Tak ogłupionym społeczeństwem steruje się, by przeforsować interes lobbingu produkującego OZE.
Tymczasem, jak słusznie
pisze autor tego artykułu, silne rozproszenie OZE jest przyczyną nie tylko niszczenia środowiska,
ale tysiące razy większej energochłonności OZE w stosunku do elektrowni jądrowej. Publicznie się nie
głosi w mediach, że z 1 grama uranu pozyskujemy tyle samo energii co ze spalenia 1500 kg węgla albo
2500 kg pelletu! Tyle, że z tego spalania wytworzy się 2,2 mln m3 spalin a w nich 0,2 mln
m3 CO2. Pomija się, że przy rozszczepieniu uranu nie wytwarza się ani grama
CO2. Wniosek? Należy pracować
nad bezpieczną technologią budowy i eksploatacji elektrowni jądrowych, a nie bębnić o
dobrodziejstwie OZE. Tak naprawdę hasło OZE jest puste jak słowo "demokracja", bo źródła te nie są
odnawialne w tym samym czasie: las rośnie kilkadziesiąt lat, zaś drewno spalamy w kilkadziesiąt
minut! Instalacje słoneczne po 20-25 latach idą do utylizacji, zaś niektóre ich elementy 3 razy
wcześniej. W marketingu głosi się, że instalacje solarne (cieplne i fotowoltaiczne) dają
energię bezpłatnie czyli za darmo, bo Słońce świeci za darmo. Nic bardziej fałszywego! Pomija się
koszty wytworzenia, instalacji, eksploatacji, serwisowania oraz utylizacji. Owszem, instalacje te
będą do zastosowania, ale gdy kilkakrotnie obniżą się ich koszty inwestycyjne oraz stworzymy
możliwość taniej akumulacji energii albo sprzedaży po cenach rynkowych do sieci energetycznej. Tu
jednak na przeszkodzie stoi lobby wytwórców energii. Powszechnie pomija się fakt, iż nieodnawialne źródła
energii w Ziemi ... się kończą! Przy obecnym tempie ich eksploatacji, większość kopalni węgla
zostanie zamknięta za ok. 40 lat. Także zasoby ropy i gazu ziemnego się kończą i za 40-60 lat znikną
a będą tylko w muzeach i podręcznikach historii. Czy świat już dzisiaj się przygotowuje na ten czas?
Nie, świat buduje nowe ropociągi i gazociągi - jakby zasoby ropy i gazu były nieskończone. A co z
przemysłem chemicznym, który obecnie w 90% opiera się na przeróbce węgla i ropy naftowej? Słusznie
autor w/w artykułu pisze, iż najlepszą ochroną środowiska jest przejście na elektrownie jądrowe, bo
wtedy chociaż na 100-200 lat wystarczy tych kopalin. Ale co dalej? Dalej, to albo nowa planeta do
zagospodarowania, albo chyba powrót do epoki kamienia łupanego. Często
dochodzę do wniosku, że skoro człowiek jest istotą myślącą, to tego daru nie ma tylko nasze
pokolenie. Ten dar istnieje od początku istnienia ludzkości. Zatem, logika mówi, że kiedyś już
ludność latała samolotami i używała komputerów, tyle że w pędzie ku rozwojowi, zagubiła zdrowe
myślenie i doprowadziła do katastrofy na Ziemi, a przeżyły cudem tylko dwie osoby nazywane dzisiaj
Adamem i Ewą, co dało początek obecnym miliardom ludzi. Historia lubi się powtarzać, więc takie
głosy jak autora czy mój, są wołaniem na puszczy, a ludzkość i tak doprowadzi do samozagłady, tyle
że nie wiadomo kto będzie tym szczęśliwcem i przeżyje - oby kobieta i mężczyzna, a nie osobniki tej
samej płci. Reasumując -
dopóki takie głosy jak przywołanego autora publikacji, nie będą podstawą światowych dyskusji w
mediach, światowych for ekonomistów i rządów na całym świecie, dopóty my specjaliści będziemy
wiedzieć swoje, zaś lud będzie szprycowany sloganami na pozór jemu szczytnymi, a w istocie ku jego
stracie i ... zagładzie naszego świata.
|
2019-05-20 02:43:35
Często tak jest, że wady medium tak mocno się modyfikują, że stają się zaletami. Uważam, że takim jest internet. Mimo istnienia cenzury na portalach, wolne słowo zatacza coraz większe kręgi i nadejdzie czas kiedy fałszywe informacje zostaną zdemaskowane a społeczeństwo zrozumie jak jest oszukiwane i wybiorą rządy im sprzyjające. Wtedy będzie społeczna akceptacja dbałości o los Ziemi na długie lata. Wystarczy np. embargo na produkty wytwarzane z zanieczyszczeniem środowiska - wtedy giganty trujące środowisko i eksploatujące paliwa naturalne zostaną zmuszone do współpracy w ochronie środowiska. Jednakże, aby do tego doszło, musi być zlikwidowana korupcja ... a z tym jest trudno, dopóki pieniądz rządzi światem. Proszę zauważyć, że wśród Eskimosów nie ma korupcji, ponieważ im pieniądz do niczego nie jest potrzebny - są samowystarczalni. Ponieważ żyją stadnie - wyniki połowów są sprawiedliwie dzielone między wszystkimi, nie ma potrzeby mediów, propagandy i obłudy.
Jednakże, 99,99999% ludności świata tego nie widzi i albo 3 wojna światowa przetrzebi narody, albo Ziemia mająca coraz mniejszą przecież masę własną ... spali się krążąc coraz bliżej Słońca. Gdyby Słońce było istotą żywą, już 70 lat temu zaśmiałoby się widząc jak pieniądze odbierają ludziom na Ziemi rozum, że nie widzą iż pędzą ku zagładzie.
Najlepszym dowodem obecnej głupoty jest np. sławny zderzacz hadronów. Podjęto wielce ryzykowne badania nie mając zielonego pojęcia o skutkach. Miesiąc temu jeden z polskich doktorów uczestniczący w tych badaniach - został zapytany w Trójce: co będzie jeśli któregoś dnia uda się zderzyć ze sobą elektrony? Ze zdumieniem usłyszałem jego odpowiedź, że nikt nie wie jaki będzie efekt, ale jest podniecony tym i czeka na ten czas!
Chciałem temu osobnikowi zadać pytanie, ale nie udało mi się dodzwonić do redakcji. A co będzie jeśli takie zderzenie skończy się powstaniem w ułamku sekundy gigantycznej temperatury iluś milionów stopni Celsjusza? Przecież taki efekt musi wywołać nagły przepływ gigantycznej fali temperatury! Co będzie jeśli ta fala zamieni wszystko wokół w plazmę a fala z gigantyczną prędkością przeleci się po całej Ziemi? Czy Ziemia nie zamieni się w drugie Słońce, bo ta fala nigdy nie zniknie? Czy przypadkiem obecne Słońce nie powstało właśnie przez podobna głupotę ludzi na tej planecie? Czy przypadkiem inne planety krążące wokół Słońca nie są skutkiem identycznych eksperymentów? Przecież pierwszym efektem takiej fali temperatury jest odparowanie wody! Czy to przypadek, że dotąd nie natrafiono na ślady wody na żadnej planecie? Jak to jest, że tyle planet, a tylko na Ziemi jest woda i życie? Może Ziemia jest ostatnią planetą, gdzie naukowcom nie udało się zderzyć ze sobą elektronów? Kibicuję, by ich wysiłki były nieudane przez setki lat.
Co gorsza, to w ub. roku Chiny zapowiedziały, że rozpoczęły budowę zderzacza hadronów 4 razy większego niż ten na granicy Szwajcarii i Francji. Czas zniszczenia Ziemi może nadejść szybciej niż ktokolwiek sądzi.