Jedna
ze znanych na rynku budowlanym firm developerskich zwróciła się do mnie o pomoc w rozwiązaniu
poważnego problemu z 48 balkonami, które po 4 miesiącach od oddania budynku do eksploatacji już
przeciekały i zdążyły wyrządzić sporo szkód. Stanąłem przed zadaniem nie tylko zbadania przyczyn
tego stanu i podania technologii robót naprawczych, ale także ustalić winowajcę.
Z oddali balkony prezentowały się okazale. Jerzy B. Zembrowski
Z bliska jednak pachniało fuszerką - tyle, że nie wiadomo czyjego autorstwa. Jerzy B. Zembrowski
Duży i
znany w Polsce deweloper zwrócił się do mnie o pomoc w rozwiązaniu pewnej zagadki, z którą jego
inżynierowie nie potrafili dać sobie rady. Otóż, w kilkupiętrowym budynku biurowo-usługowo-handlowym
po kilku latach od oddania go do eksploatacji, wystąpiły dziwne objawy masowego odpadania tynków
gipsowych z sufitów. Nie sam fakt odpadania tynków wywołał zdziwienie dewelopera, gdyż z takimi
usterkami już nie raz mieli do czynienia, lecz fakt, iż tynki odpadły w okresie letnim, zaś zimą nie
stwierdzono ani jednego takiego przypadku!
Odpadające płaty tynku w ciągu komunikacyjnym na III kondygnacji. Jerzy B. Zembrowski
Odpadające płaty tynku w ciągu komunikacyjnym na III kondygnacji. Jerzy B. Zembrowski
Pewien
minister kupił od developera okazały dom pod Warszawą, do którego projekt wykonała pracownia
architektoniczna. Już podczas pierwszej zimy pojawiły się mokre plamy na stropie parteru, nad którym
znajdował się rozległy taras. Inwestor zażądał od developera usunięcia wad, co ten wezwawszy
podwykonawcę zdemontował wszystkie warstwy tarasu i ... ułożył je ponownie - zgodnie z projektem
budowlanym. Podczas najbliższej zimy mokre plamy na stropie pojawiły się znowu i to z większym
nasileniem. Wezwany developer i wykonawca bezradnie rozłożyli ręce, a potem wezwali projektanta, by
ten określił przyczynę takiego stanu.
Architekt po kilku dniach przemyśleń i analizy
swojego projektu błędów nie znalazł i odpisał, iż przyczyna leży w niedbałym wykonawstwie lub
zastosowanych przeterminowanych produktach. Developer więc roszczenia ministra odrzucił, ale
jednocześnie zastrzegł, że wykona stosowne poprawki jeśli jakiś ekspert wskaże przyczyny takiego
stanu rzeczy i poda technologię usunięcia przyczyny. W rozmowie z kupcem powiedział, iż on i jego
inżynierowie nie wiedzą co jest przyczyną tego stanu i zastrzegł, że z czymś takim mają do czynienia
po raz pierwszy. Minister widząc, iż nic już tą drogą nie wskóra, zwrócił się do mnie o
pomoc.
Mokre plamy i wykwity na suficie salonu. Jerzy B. Zembrowski
Mokre plamy i wykwity na suficie salonu. Jerzy B. Zembrowski
Problemy z hydroizolacją budynku dostawionego "plomby"
Istniejący niepodpiwniczony budynek
szkoleniowo-wypoczynkowy pewnej dużej firmy zlokalizowany u podnóża góry został rozbudowany w ten
sposób, że dobudowano do jego ściany szczytowej budynek nowy większy i z podpiwniczeniem. Cechą
charakterystyczną lokalizacji jest to, iż oba budynki postawiono na dość stromym zboczu tuż nad
potokiem. Sporządzono stosowny projekt budowlany i realizowano budowę. Kiedy budowa stanu surowego
miała się ku końcowi, tj. wykonano już zadaszenie nowego budynku, okazało się, że po ulewnym deszczu
piwnice zostały silnie zalane wodą spiętrzającą się do 100 cm. W czasie kiedy ulewne deszcze trwały
kilka dni, trzy pracujące ciągle duże pompy nie nadążały z usuwaniem wody z piwnic. Temat trafił do
mnie.
Strefa przylegania fundamentu budynku nowego (z prawej) do istniejącego. Jerzy B. Zembrowski
Naprawa przeciekających żelbetowych podziemnych zbiorników wody pitnej
Duża i
z tradycjami firma budująca dla przemysłu, po wybudowaniu i oddaniu do użytkowania dwóch żelbetowych
podziemnych zbiorników wody pitnej pracujących na potrzeby dużego szpitala wojewódzkiego, stanęła w
okresie gwarancyjnym w roku 2003 przed potrzebą pilnego rozwiązania problemu z przeciekaniem tychże
zbiorników. Wydawało się, że podczas budowy wszystkie prace wykonano poprawnie i zgodnie z wymogami
technologicznymi oraz sztuki budowlanej. Jednakże w obu zbiornikach po kilku miesiącach eksploatacji
wystąpiło wyciekanie wody wodociągowej do gruntu.
Ogólny widok na jeden ze zbiorników i budynek pompowni. Jerzy B. Zembrowski
Wnętrze zbiornika z widocznymi pęknięciami żelbetu. Jerzy B. Zembrowski
Spód żelbetowego zbiornika na wodę. Jerzy B. Zembrowski
Zbliżenie na pęknięcia żelbetu. Jerzy B. Zembrowski
Znana
na rynku warszawskim firma developerska zwróciła się do mnie o pomoc w ustaleniu przyczyn zawilgoceń
i plam wokół okien na wszystkich poddaszach użytkowych świeżo zbudowanego kompleksu wielorodzinnego.
Okazało się, że te objawy wystąpiły już kilka miesięcy po przekazaniu mieszkań do użytkowania, tj. w
pierwszym okresie zimowym.
Widok mieszkania na poddaszu podczas wykonywania odkrywek Jerzy B. Zembrowski
Widok po zdemontowaniu dolnej płyty GK. Jerzy B. Zembrowski
Widok pod zdemontowanym parapetem. Jerzy B. Zembrowski
Widok pod oknem dachowym. Jerzy B. Zembrowski
Krokiew pomiędzy oknami dachowymi. Jerzy B. Zembrowski
Pod folią pustka zamiast ocieplenia. Jerzy B. Zembrowski
Ani śladu po folii paroizolacyjnej. Jerzy B. Zembrowski
O
najdziwniejszą poradę - choć związaną z budownictwem - poprosiła mnie w roku 2005 artystka
Małgorzata Niedzielko, która podjęła się wykonania repliki rzeźby z roku 1936 wykonanej przez Piotra
Sawickiego i Józefa Sławickiego PIES KAWELIN w Białymstoku - zniszczonej w czasie II wojny światowej
przez Niemców.
Kiedy opisany w temacie 7 i 8 piętrowy murowany budynek
zabytkowej plebanii obok kościoła i klasztoru Dominikanów z roku 1756 uległ w roku 1992 poważnemu
pożarowi, to rok później plebanię odbudowano opierając się na doświadczeniu lokalnych parafian
działających bardziej lub mniej w budownictwie. Niestety, nie wykonano projektu odbudowy i w efekcie
wymurowano nowe ściany piętra wg pomysłu i
możliwości wykonawców. Na piętrze wymurowano ściany z następujących warstw (licząc od wewnątrz): bloczki
silikatowe grubości 24 cm, styropian FS-15 grubości 8 cm, bloczki silikatowe grubości 12
cm, akrylowy tynk
cienkowarstwowy.
W kolejnych latach nie
osiągano zimą wymaganych temperatur powietrza wewnętrznego, a wiosną i latem wyczuwało się silną
stęchliznę. Na elewacji oraz w ościeżach okien pojawiły się glony i szare plamy z zaciekami, a w
narożnikach okien pojawiły się skośne pęknięcia wyprawy elewacyjnej.
Pęknięcia tynku w narożach ościeży. Jerzy B. Zembrowski
Pęknięcia i glony na elewacji. Jerzy B. Zembrowski
Pęknięcia na elewacji. Jerzy B. Zembrowski
Pęknięcia na elewacji pod parapetami. Jerzy B. Zembrowski
Niemal każdy producent czy
sprzedawca dachówek, w swoich materiałach reklamowych, podkreśla wiele walorów użytkowych, co często
jest prawdą. Jednakże, zwykle się nie wspomina o atakowaniu dachówek przez mchy i porosty. Nie jest
to domena konkretnego rodzaju pokrycia, bo każdy typ dachówki jest atakowany przez porosty. Warto
więc być świadomym, że podczas eksploatacji budynków, konieczna jest konserwacja wszystkich typów
pokryć - niestety.
Oto przykład dachu pokrytego gontem bitumicznym. Dachówka zachowywała się nienagannie
przez pierwsze 6 lat - dopóki na jej powierzchni występował odczyn zasadowy oraz ślady związków
chemicznych stosowanych podczas produkcji. Potem - najpierw od strony północnej - pojawiają się
pierwsze ogniska glonów i mchów. Od południa tego objawu nie ma, gdyż promienie UV skutecznie
niszczą zarodniki porostów, ale od wschodu i potem od zachodu - też się pojawiają kilka lat później.
Mchy mają różne kolory: od srebrnego przez brązowy po intensywny zielony. Próby usuwania szczotką
nie dają pozytywnych rezultatów, bo już kilka tygodni później jeszcze latem lub jesienią mchy
pojawiają się znowu.
Takie zjawiska są normalne i dotyczą wszelkich dachówek -
nie tylko bitumicznych. Od strony północnej na dachach najdłużej utrzymuje się wilgoć po nocy czy po
deszczach. Podczas dodatniej temperatury, w miejscach, gdzie gromadzi się kurz i pyłki z drzew i
kwiatów, w otoczeniu wilgoci szybko rozwijają się grzyby, glony i mchy. Walka z tymi porostami jest
prosta, choć dość uciążliwa.
Pierwsze ślady zaatakowania mchem na dachówce bitumicznej. Jerzy B. Zembrowski
Fatalne ocieplenie ścian parteru plebanii - studium przypadku
Na elewacji
plebanii (z tematu 7) już po dwóch latach od ocieplenia ścian parteru zaczęły pojawiać się pierwsze
spękania w narożach okien i drzwi oraz przebarwienia, a także pleśń w kolorze zielonkawym i szarym -
szczególnie intensywne w północnej części budynku. W strefie tuż nad cokołem na elewacji pojawiły
się silne zielone naloty glonów, zaś na całej wysokości parteru widać było wyraźne ślady po
wypływającym ze ścian kondensacie pary wodnej - w kolorze szarym i zielonym.
Wszystko to nie
tylko poważnie szpeciło elewację, ale dostarczało problemów w eksploatacji. We wszystkich
pomieszczeniach bowiem zimą występowało wyraźne ochłodzenie powietrza, co utrudniało zamieszkanie
oraz powodowało zbyt duże straty ciepła i zawyżało rachunki za olej opałowy do kotła zasilającego
instalację c.o.
Pleśń i spękania na elewacji parteru. Jerzy B. Zembrowski
Pleśń i spękania na elewacji parteru. Jerzy B. Zembrowski
Zakwity glonów nad cokołem. Jerzy B. Zembrowski
Odkrywka kontrolna. Po usunięciu styropianu ukazał się kompletnie mokry mur. Jerzy B. Zembrowski
Pleśń i zagrzybienie wewnątrz na parterze. Jerzy B. Zembrowski