Z
obserwacji praktyk w budownictwie jednoznacznie wynika, iż naprawy uszkodzonych elementów
budowlanych czy wypełnienia w nich ubytków, są powszechnie źle wykonywane.
Jeśli wyszczerbi
się kawałek stopnia betonowych schodów, to wypełnia się zwykłą zaprawą cementową. Jeśli podczas
budowy pojawi się ubytek czy wżer w betonie, to go się wypełnia zaprawą cementową albo ... klejem do
płytek. Jeśli wykruszy się tynk, to masą gipsową się uzupełnia. Jeśli jest chropowata powierzchnia
tynku, to szpachlówkę gipsową się stosuje. Ba, spotkałem nawet betonem lokalnie naprawiane podłogi
drewniane w starej kamienicy. Zupełne kuriozum spotkałem w pewnej ekspertyzie budowlanej komina
żelbetowego elektrociepłowni, gdzie emerytowany profesor politechniki zastosował wypełnienie miejsc
po odpadniętych płatach otuliny betonowej ... zwykłą zaprawą cementową!
Takie amatorskie
naprawy zawsze okazują się nieskuteczne i wcześniej, czy później kończą się jak nie pękaniem,
to odpadaniem masy naprawczej od podłoża. W efekcie, zamiast poprawy
sytuacji, problemy się powtarzają a koszty napraw rosną.
Z czego wykonać instalacje wody ciepłej, zimnej i ogrzewania w domu?
Otrzymuję wiele zapytań o pomoc w wyborze rur i osprzętu
do instalacji centralnego ogrzewania (c.o.), ogrzewania podłogowego, instalacji wody zimnej i
ciepłej wody użytkowej (c.w.u.) oraz kanalizacji. Pytający są zdezorientowani, bo na rynku jest
kilka rodzajów rur a projektanci instalacji nie opisują ich jednoznacznie w projektach budowlanych -
sprawiając tym samym odczucie, iż panuje dowolność i swoboda w wyborze. W efekcie, inwestorzy są
kompletnie zagubieni - z jednej strony atakowani przez agresywny marketing producentów, a z drugiej
przez często równie agresywne sugestie monterów tych instalacji.
Na temat niespotykanych
zalet i niskich kosztów wykonania posadowienia domu na płycie zamiast fundamentów na ławach, w
ostatnich latach narosło już nie mało mitów.
Jeden z nabywców mojej książki-poradnika i zarazem użytkownik serwisu BDB, właśnie
przesłał bardzo ciekawe przemyślenia i propozycję. Mam nadzieję, że trafi to do innych ambitnych
absolwentów budownictwa, a może do kogoś decyzyjnego w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego i
... wreszcie skostniała machina nauczania na uczelniach się skruszy i powieje świeżością oraz
nowoczesnością? Mając to na uwadze, czynię ten wątek dostępny wszystkim - nie tylko nabywcom mojej
książki. Oczywiście, zapraszam także do dyskusji.
Panie Jerzy. Nie raz już poruszałem u Pana
kwestię złego programu nauczania na uczelniach, a przede wszystkim praktyk których nie ma lub są w
znikomej ilości. Ja rozumiem, że robienie np. badania nośności belki żelbetowej w różnych wariantach
i w różnych grupach studenckich jest drogie. Potem nie wiadomo co z tym skruszonym betonem robić
itp. Oczywiście obecnie można nagrać film szkoleniowy i puszczać w nieskończoność. Ale czytając te
niesamowite Pana historie z budów taka mnie myśl naszła. Czy nie można byłoby na każdej uczelni
technicznej stworzyć takiej tablicy ogłoszeń na której byłyby informacje o prowadzonych budowach i
etapach prac. Jeśli kierownicy budowy zgłaszali by takie rzeczy to studenci naprawdę zaangażowani w
studia mieliby z jednej strony łatwy dostęp do wiedzy i praktyki, a z drugiej strony możliwość
nawiązania kontaktów i w przyszłości łatwiejszego dostępu do ofert pracy. Dodatkowo firmy budowlane
nie musiałby rozwieszać wielkich banerów reklamowych typu "szukamy pracowników branż … itp." Jedna i
druga strona barykady by zyskała, a jakby uczelnie się zaangażowały to jakoś wiedzy i wykonawstwa by
się poprawiła. No a studenci chodziliby na egzaminy z uśmiechem na ustach Tak mnie naszło, bo
wróciłem dzisiaj z budowy (jestem tam na praktykach). Zaczepiam jedynego człowieka na
budowie, który kładzie płytki na tarasie. Pomijam kwestię błędów projektowych warstw tarasu, a o
obliczeniach C-W nie wspomnę. Zadaje mu pytanie, czy chociaż pod płytkami jest położona
hydroizolacja, a jak tak to jaka. Mówi mi, że nie wie bo on jest tylko od przyklejenia płytek.
Chciałem pociągnąć wątek, ale on mi przerwał i mówi: "to i tak nie ma znaczenia bo za 5 lat i tak to
wszystko trzeba będzie zrywać bo z wodą nikt jeszcze nie wygrał". Jak to się mówi: ręce i zawiasy mi
opadły. Pytam się go czy sobie ze mnie żartuje ? On na to, że ma wieloletnie doświadczenie i tak po
prostu jest. Mówię mu, że mamy XXI wiek i w budownictwie od kilkunastu lat w Polsce dostępne są
rozwiązania na lata lub nawet zawsze tylko trzeba je stosować. Pyta się mnie jakie ? Pytam się go
czy słyszał o bezszwowych hydroizolacjach polimerowo-cementowych lub polimerowo-bitumicznych.
Odpowiedź: NIE.
Mi się w budownictwie nie udało, bo nie znalazłem stałego zatrudnienia i
muszę pracować tam gdzie mi płacą, ale tak myślę o przyszłości naszych młodych zdolnych. Jeśli
chcemy Polski silnej, liczącej się to musimy zachęcić i umożliwić młodzieży dostęp do wiedzy,
praktyki i doświadczenia.Pozdrawiam.
Od
dawna, w kraju występuje gorąca dyskusja o tym, czy można zasypywać fundamenty piaskiem? Poruszam
ten temat w swojej książce SEKRETY ..., ale w skrócie przybliżę i tutaj, by użytkownicy serwisu BDB
zdążyli uniknąć kosztownego w skutkach błędu zasypując fundamenty piaskiem.
W tym
temacie krąży wiele mitów oraz zupełnie błędnych opinii - zarówno wśród inżynierów i architektów,
jak i glazurników. Tynk gipsowy jest "wrednym" materiałem na ściany i sufity - dużo gorszym niż
klasyczny tynk cem-wapienny.
Tak
jak pojęcie „paroizolacja” zostało zdefraudowane i jest powszechnie przyklejane do wszelkich folii,
tak jak pojęcie „budynek pasywny” zostało zdefraudowane i jest przyklejane do budynków o bardziej
lub mniej zmniejszonym zużyciu energii niż przed kilkoma latami, tak też zostało zdefraudowane
pojęcie „beton wodoszczelnyW”. Mimo, iż nie są to
pojęcia stricte finansowe, to jednak są związane z finansami inwestorów. Dlatego, w obronie
inwestorów, a dokładniej - w obronie ich wydatków na inwestycje, należy odsłonić nieco kurtyny i
obalić kilka mitów.
Wielu
sądzi, że beton jest materiałem niezniszczalnym - czyli wiecznym. O ile taki mit można zrozumieć
wśród zwykłych zjadaczy chleba, bo ich wiedza opiera się głównie na kolorowych pismach, portalach
reklamowych oraz wieściach zaczerpniętych z for internetowych, to niestety są inżynierowie
budownictwa i architekci, którzy te fałszywe informacje podzielają, a często też i
rozpowszechniają.
Przyjrzyjmy się zatem
zjawiskom i reakcjom chemicznym i fizycznym zachodzącym w betonie a dokładniej w jego komponentach,
gdy beton znajduje się poniżej poziomu terenu, np. tworząc ławy, stopy, płyty czy
fundamenty.
Co
jakiś czas w kraju głośno o balkonach, które się odrywają od konstrukcji i spadają na ziemię. Od lat
balkony spadały i spadają. Spadały w Gliwicach, Zabrzu, Łodzi, Warszawie, Białymstoku, Wrocławiu i
wielu, wielu innych miastach i miasteczkach. Były i śmiertelne przypadki, jak np. w Piotrkowie
Trybunalskim, gdy runął balkon razem z młodym małżeństwem i ich dzieckiem, które zginęło. W
Białymstoku, podczas wesela na balkon wyszła na papierosa panna młoda i dwie osoby, a kiedy dołączył
pan młody, balkon się urwał i wszyscy spadli ginąc na miejscu.
Rolą
projektantów wszelkich specjalności - także architektów,jest stworzenie budynków spełniających
szereg wymagań. Podstawowym jest, by budynek spełniał oczekiwania inwestora - czyli by był
funkcjonalny. O to dba, a przynajmniej powinien dbać - architekt. Architekt dba też, by budynek był
nie tylko wkomponowany w otoczenie, ale by się czymś wyróżniał, by nie był tuzinkowy, bo architekt
boi się - jak diabeł wody święconej - sztampy i powtarzalności. Tak było, jest i będzie, bo
architekt jest bardziej artystą niż inżynierem - choć wcale nie oponuje, że przed jego tytułem
„arch” stoi „mgr inż.”. Do poszczególnych branżystów zaś należy, by konstrukcja budynku się nie
zawaliła mimo obciążeń, by było zasilenie w energie, by było odprowadzenie ścieków oraz by straż
pożarna i pogotowie miały dobry dojazd. Tyle patrząc ogólnie.